środa, 10 lipca 2013

EPILOG

"Był już początek, nastąpił więc i koniec..."
Od autorek na pożegnanie:
Na wstępie chciałybyśmy podziękować Wam za liczne odwiedziny i ponad 400 dni z nami na tym blogu. Nadszedł niestety czas rozłąki... Jednak nie tak łatwo się nas pozbędziecie! Będziemy tu wracać (tj. Malikowa i Zaynsterowa), jednak wątpię, aby jakieś posty się jeszcze pojawiły.
Co do Niallowej i Ziallnowej... Zaynsterowej pogorszyły się z nimi niestety ostatnio kontakty, jednak mimo wszystko obie chcemy im podziękować za udział w pisaniu tej historii, bo jakby nie było przyczyniły się do wszystkiego. Bez Ziallnowej nie byłoby żadnych śmiesznych scen w treściach rozdziałów. Za to Niallowa wymyślała głupie teksty.
Strasznie nam smutno ;c
Zapraszamy jednak na nowego bloga, którego założyła Zaynsterowa, ale Malikowa ma jej pomóc ---> brutalbutalsosurprising.blogspot.com/

Bardzo za wszystko DZIĘKUJEMY!

Niezmiernie Was kochamy!!!
Wasze:
~Malikowaa xx
~Zaynsterowaa xx


-----------------------------------------------------------------------------------

<<Oczami narratora>>
Zaraz po przeprowadzce Zayn oświadczył się Olivii. Po upływie kilku miesięcy odbył się ich skromny ślub w Polsce, w którym brali udział : rodzina państwa młodych oraz zaręczeni już pozostali członkowie zespołu.
Rok później państwu Malikom urodził się chłopczyk, którego zgodnie nazwali Oscar, gdyż to właśnie od chłopaka Olivii, który nosił to imię zaczęła się ich wspólna historia..

Rodzina One Direction:
Zayn&Olivia= Oskar, Abdurakdaraktiktaratiktikta...po prostu Ali xD
Niall&Vicki = Julia, Paul
Liam&Łucja = Susanne, KAtrine
Harry&Natka = Darcy, Larry
Louis&Eleanor = Harriet

THE END

Rozdział 38, cz II "365 dni z tym Debilem"

<jakiś czas później>
- Kochanie jesteśmy na miejscu - usłyszałam głos Zayn'a.
Wysiedliśmy z samolotu i udaliśmy się w stronę budynku, gdzie znów spotkaliśmy masę fanów. Na szczęście nie trwało to długo.
Prosto z lotniska każdy członek zespołu udał się ze swoją dziewczyn ą do rodzinnego domu. Ja wylądowałam w Bradford.

<Bradford>
Rodzina Malików okazała się bardzo przyjazna. Siostry Zayn'a od razu znalazły ze mną wspólny język. Nawet nie myślałam, że po kilku dniach tak się przywiążę do tego miejsca i ciężko będzie mi stamtąd wyjechać. Niestety życie w Londynie wzywało....

<Londyn>
Po powrocie wszyscy byliśmy okropnie zmęczeni. Postanowiliśmy więc zamówić pizzę. Jak zwykle nasz błyskotliwy Loczek wpadł na pomysł, aby przestraszyć dostawcę. Wzięliśmy się za 'upiększanie' pomysłodawcy.Nałożyliśmy mu na twarz błotnistą maseczkę, którą zrobiła Victoria, puszyste loczki spięliśmy w słodką 'kitkę' na samym czubku głowy. Do tego ubraliśmy go w śpioszki dla starców i daliśmy mu pantofle w kształcie świnki. Słodkie nie? xD Jako dodatek chłopak otrzymał starą siekierkę do ręki.
*DZYŃ*DZYŃ*
Harry wybiegł tylnym wyjściem domu. Do odbioru pizzy poszedł Liam, ponieważ on jako jedyny z nas potrafił zachować stuprocentową powagę. Jak on to kurde robił?!
Liaś otworzył drzwi i zrobił przerażoną minę, a my nie mogliśmy się pohamować od śmiechu. Harry stał za dostawcą, który lekko zaniepokojony miną Payna'a, odwrócił się. I wtedy nastąpił moment kulminacyjny... Nasza pizza z podwójnym serem natychmiast poleciała w górę, a dostawca piszcząc jak dziewczyna zniknął w samochodzie. Hazza pobiegł za nim krzycząc:
- Gdzie ketchup?! Wyraźnie mówiłem, że lubię ketchup do pizzy. ZNAJDĘ CIĘ NIEWDZIĘCZNIKU!
Po tych słowach usłyszeliśmy tylko pisk opon. Nasz śmiech było chyba słychać aż w Szkocji.

< kilka miesięcy później>
Otworzyłam oczy i ujrzałam śpiącego Malika. Wtulona w jego tors czułam miarowy oddech ukochanego. Nie chciałam go budzić, więc ostrożnie wstałam i udałam się w stronę łazienki. Zwróciłam uwagę kalendarz, na którym było narysowane wielkie serce na dzisiejszej dacie. Dopiero teraz załapałam, że.... TO DZIŚ! Już 365 dni z tym Debilem! Muszę szybko coś wymyślić...

<Kilka godzin później>
"Zayn pojechał na próbę, a potem ma wywiad z chłopakami, więc zdążę jeszcze wszystko przygotować" - taka myśl bez przerwy krążyła mi po głowie. Na dzisiejszy wieczór zaplanowałam pyszną kolację. Do piekarnika włożyłam kurczaka - ulubione danie Zayn'a. Zadzwoniłam do Vicki i Łucji, ponieważ chciałam zapytać, czy pojadą ze mną na miasto w celu kupienia jakiegoś prezentu dla mojego ukochanego. Zgodziły się i już po chwili byłyśmy na miejscu. Długo szukałyśmy czegoś idealnego po różnych sklepach, aż w końcu znalazłam u jubilera genialny prezent na rocznicę. Był to sygnet z wygrawerowanymi inicjałami na życzenie: "Z+O= ♥". Niby takie proste, ale tak cieszące.
Zadowolona z zakupu wróciłam do domu.

<Wieczór w domu One Direction>
Po nakryciu stołu usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zayn stanął w progu jadalni i automatycznie się uśmiechnął.
- Kochanie... a myślałem, że powalę cię moją niespodzianką. - powiedział
- Nic straconego. Skoro już tu jesteśmy to zajmijmy się tym co przygotowałam, a potem twoja kolej. - odpowiedziałam.
Chłopak ponownie powalił mnie swoim uśmiechem, a następnie czule pocałował.

<Po kolacji>
-Jesteś cudowna - chłopak pocałował mnie w policzek. - ale teraz moja kolej, żeby cię zachwycić.
Odeszliśmy od stołu. Na dworze było jeszcze jasno i w miarę ciepło. Zayn jak prawdziwy dżentelmen, otworzył mi drzwi do samochodu i pomógł wsiąść. Minęło kilkanaście minut zanim znaleźliśmy się na miejscu. Nie wierzę! Byliśmy niedaleko polanki, na której 'rozpoczął się' oficjalnie nasz związek.
Przy jeziorze czekał na nas koc i rozrzucone płatki róż. Jeej! Naprawdę się postarał.
- Mam coś dla ciebie - powiedział tajemniczo.
- Ja dla ciebie też - uśmiechnęłam się.
Zayn wręczył mi wisiorek z wygrawerowanym napisem: Z+O= ♥" po czym ja mu dałam sygnet z tymi samymi inicjałami.
Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- To chyba przeznaczenie - powiedziałam.
- Nie chyba, tylko PRAWDZIWE PRZEZNACZENIE.- odparł.
Kilka kropel z nieba spadło na ziemię. Znów ten deszcz. Co do cholery jest z tym Londynem nie tak?!
- Chodźmy - zaproponowałam.
- Nie! Muszę najpierw ci coś powiedzieć. Później nie zdobędę się na odwagę.
Te słowa mnie przeraziły. O co tu chodzi?
- Jesteśmy ze sobą niby tylko rok, a ja wiem, że chcę z tobą spędzić resztę życia. Nie bój się. To nie są oświadczyny. Chociaż nie wiem czy niebawem się na nie nie zdecyduję.. ale wracając do sedna. Chcę abyś ze mną zamieszkała w domu, który kupiłem. - spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłam strach i ogromną niepewność.
- Ogromnie mnie tym zaskoczyłeś... - zaczęłam niepewnie.
- Po prostu powiedz. Jeśli nie jesteś gotowa to zrozumiem. Ale ja chcę wiedzieć. Proszę.
- Kocham cię i chcę z tobą zamieszkać. Tylko nie wiem co na to moja rodzina...
- Porozmawiamy z nimi. Jeśli się nie zgodzą to damy im czas. na razie bądźmy dobrej mysli.
- Masz rację. I wiesz? Lepszego prezentu nie mogłeś mi sprawić w taki dzień! - uśmiechnęłam się.

<godzinę później.
- chodźmy na górę wysuszyć się - powiedziałam, gdy wreszcie dotarliśmy do mojego domu.
- okej.
- Cześć Zayn! Słuchajcie, zaraz będzie gotowa kolacja, więc zejdzie - uśmiechnęła się Victoria mijając nas.

< 15 minut później>
Zatrzymałam się niepewnie przed drzwiami do jadalni.
- Bądź silna. Cały czas będę stał obok - powiedział Zayn dodając mi otuchy.

Wcale nie było tak źle. Rodzice na początku zaniepokoili się, ale w końcu się zgodzili. Wszystko szło po naszej myśli!


~Zaynsterowaa
~Maliowaa

wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 38 "A ja to Księżna Diana" cz. I

*Ciąga Dalszy*
<<Oczami Olivii>>
Koncert trwał w najlepsze. Miała miejsce dziwna sytuacja, kiedy to moja była przyjaciółka Anka rzuciła pomidory na scenę i krzyczała coś. Jednak nie dosłyszałam o co chodziło.

<po koncercie>
-Chłopcy pośpieszcie się1 Fanki czekają – powiedział Paul.
Chwilę później wszyscy staliśmy przed ogromnym tłumem Directioners.
- Tego jeszcze chyba nigdy nie było – z trudem wykrztusił Louis.
- Mnie się to nawet bardzo podoba. W końcu Polki są śliczne. – uśmiechnął sie łobuzersko Harry i dostał kuksańca w żebro od Natalie.
W końcu zespół usiadł przy stole i zaczęło się podpisywanie płyt, koszulek, zdjęć i różnych bardzo dziwnych rzeczy. Nie spodziewałam się, że fanki mają tak ogromną wyobraźnię. XD
Powoli zaczęło się nam nudzić. No bo ileż można oglądać swoich chłopaków wśród tłumu Directioners?!
- Pograjmy w butelkę! – rzuciła Łucja.
- Ale nie mamy czym – odparła Natalie.
- Nie wierzycie w moje zdolności? – uśmiechnęła się Nutka. – No to patrzcie.
Dziewczyna podeszła do jednego z ochroniarzy. Zamrugała niewinnie oczami i powiedziała:
- Ahh…. Strasznie tu duszno. Mógłby mi pan załatwić coś dopicia? W końcu tak niezależny mężczyzna jak pan chyba jest w stanie spełnić tak maleńką prośbę. – zrobiła minę niewiniątka.
- Nic z tego moja panno. Jeśli opuszczę stanowisko to zostanę zwolniony. A ty chyba masz na tyle siły, by iść sobie po coś do picia. – odparł ochroniarz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała i wściekła wróciła do nas. Po chwili jej przeszło i wszystkie śmiałyśmy się w najlepsze.
- Okej to teraz moja kolej. – powiedziałam. Ruszyłam w stronę stołu chłopców. Drogę zagrodził mi jakiś mężczyzna.
- Wracaj do kolejki i czekaj aż przyjdzie czas na ciebie. –powiedział.
- O co panu chodzi? Ja tylko chcę porozmawiać z moim chłopakiem i przyjaciółmi. – odparłam.
- Tak. A ja to Księżna Diana. Wracaj lepiej na swoje miejsce, albo będę zmuszony cię wyprowadzić.
- Przecież panu tłumaczę, że mam prawo do rozmowy ze swoim chłopakiem.!
- Może ten z plakatu jest twoim ukochanym, ale moim zadaniem jest ochrona zespołu. Nie przepuszczę cię. – pozostawał nieugięty.
W tym momencie zbliżył się Zayn.
- Coś nie tak? – zapytał patrząc to na mnie, to na mężczyznę.
- Nic szczególnego. Próbuję odesłać tę pannę do kolejki. – odparł ochroniarz.
- Zayn powiedz mu coś, bo zaraz zwariuję – wtrąciłam.
- Proszę zrobić przejście dla mojej dziewczyny. – zażądał Malik.
- Przepraszam bardzo. Myślałem, że ona kłamie. Nie miałem pojęcia… - plątał się mężczyzna.
- nic się nie dzieje – uśmiechnęłam się.
- Zayn mógłbyś nam dać jakąś butelkę? Strasznie się nam nudzi i stwierdziłyśmy, że pogramy. – powiedziałam po chwili.
- Tak bez nas?! – zbulwersował się chłopak.
- Tak. Hahahha. Wy macie prace. – uśmiechnęłam się.
- Nie myśl sobie, że wam tak łatwo darujemy – odparł a ja wystawiłam mu język.

< kilka dni później>
- Zayn proszę spakuj się w końcu. Jutro już nie będzie na to czasu. – powiedziałam.
- Dobrze. Już wyciągam walizkę – odpowiedział.
- Kochanie…
- Hm??
- Pójdziemy na spacer? – spytałam.
- O tej porze? Jest już 22:00.
Spojrzałam na niego smutnym wzrokiem.
- No dobrze. Dla ciebie wszystko.

<15 minut później>
Spacerowaliśmy wolno po mojej rodzinnej wsi.
- Wiesz. Myślałam, ze jak tu wrócę na chwilkę to poczuję się dużo lepiej. Ale teraz jest mi jeszcze ciężej niż przedtem. – wyznałam.
- Na tym polega życie. Nigdy nie przewidzisz co się stanie. Dlatego warto jest żyć chwilą. Możesz sprawić, że ten czas i ten moment, w którym tu stoimy zostanie w twej pamięci na zawsze.
- Kurde Zayn. Zanim sie poznaliśmy miałam cię z totalnego kretyna, który myśli tylko o sławie. A teraz? Zrozumiałam, że jesteś bardzo inteligentny. Jesteś sobą i nie zależy ci na karierze, lecz na tym żeby śpiewać. Jesteś moim bohaterem. – spojrzałam w jego oczy… On uśmiechnął się i pocałował mnie.

<Następnego dnia>
*le lotnisko.
W budynku zastaliśmy masę fanów. Paul i lotniskowa ochrona trochę się napracowała zanim nas przeprowadzono na pas startowy.
-Ci fani za każdym razem mnie zaskakują – powiedział Louis przyglądając się swojej podartej bluzie.
Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę okna.
- Wszystko w porządku? – zapytał Zayn siedzący obok.
- Obiecaj, że wrócimy tutaj jeszcze. Razem – powiedziałam.
Malik uniósł w górę mój podbródek.
- Zrobie wszystko żebyś była szczęśliwa, bo cię kocham. Ta takich słów nie rzuca się na wiatr.
Nie byłam w stanie nic więcej opowiedzieć. Przytuliłam się do chłopaka i zasnęłam.

Wasza:
 ~Zaynsterowaa xx

Rozdział 37 Przerwałam mu… pocałunkiem "

<<Oczami Hazzy>>
Przebudziłem się. Początkowo nie miałem pojęcia gdzie tak właściwie jestem. Do tego jeszcze ten silny ból głowy. Chwilę zajęło mi zrozumienie faktu, że leżę obok Natalie. Dziewczynie najwyraźniej śniło się coś miłego, ponieważ uśmiechała się przez sen i wtuliła się w mój tors. Po wpływem jej dotyku przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Pragnąłem, aby ta chwila trwała wiecznie.

<<Oczami Natalie>>
Otworzyłam oczy i oniemiałam. Opierałam głowę o klatkę piersiową Hazzy. Na moje nieszczęście to ja go obejmowałam, a nie on mnie. Uważnie wsłuchałam się w jego oddech. Nie! To niemożliwe! On nie śpi. To znaczy, że zdaje sobie sprawę z tego iż jestem tak blisko niego. Próbowałam szybko coś wymyślić. A może nie zauważył, że się przebudziłam? Jest jeszcze szansa, że…
- Ekhm… Natka ja przepraszam. Nie chciałem cię budzić i pomyślałem, że poczekam aż sama się ockniesz. – powiedział Loczek.
- Nie Harry. To ja przepraszam – odpowiedziałam odsuwając się od niego – nie wiem co mi odbiło, żeby się do ciebie kleić.
- Przecież spałaś, więc nie kontrolowałaś swoich ruchów.
- Mimo wszystko nie powinnam. Długo tak czekałeś? – zapytałam z nadzieję, że zaprzeczy.
- No nie długo. Może godzinę – odpowiedział z uśmiechem.
- Przepraszam…
- Jeju Natka! Nic się nie stało. Naprawdę! – odparł.
- Po prostu zapomnijmy, ok.? – zaproponowałam.
- Niech ci będzie – odpowiedział odwracając wzrok w inną stronę.
Rozmowę uznałam za zakończoną, więc zabrałam ubrania i pobiegłam do łazienki. Stanęłam przed lustrem.
- Nie Natalie! Nie! Nie! Nie! Nic do niego nie czujesz. To tylko kolega! Tak. KOLEGA! – wmawiałam sobie.

*le wczesny wieczór.
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i graliśmy w butelkę. Nagle Harry powiedział, że źle się czuje i poszedł do pokoju. Postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Chłopak siedział na materacu. Był przygnębiony.
- Co się stało? – spytałam troskliwie.
- Właściwie to nic szczególnego. – odparł.
- A jednak coś. Opowiadaj! Może uda mi się jakoś pomóc.
- Nie sądzę, ale okej. Chodzi o to, że jest pewna dziewczyna, której nie potrafię powiedzieć o swoich uczuciach. Te słowa nie chcą przejść mi przez gardło. Nie mogę sobie poradzić.
- Słuchaj nie martw się. Może powinieneś po prostu wcześniej przećwiczyć sobie tę rozmowę?- sama zdziwiłam się, ze to powiedziała, ponieważ zasmucił mnie fakt, że Harry jest zakochany. W kimś innym.
- Tylko jak? – zapytał niepewnie.
- Już wiem. Spójrz na mnie i wyobraź sobie, że jestem tamtą dziewczyną, a później powiedz to, co czujesz.
Chłopak popatrzył w moje oczy. W jego zielonych tęczówkach dojrzałam iskierki szczęścia. Przez moment miałam wrażenie, że mnie pocałuje. Ale przecież to byłoby bez sensu. No bo przecież jest tamta dziewczyna…
- Kocham cię – powiedział.
Przeszedł mnie dreszcz, jednak szybko się opamiętałam.
„ Nie Natalie! On nie mówił tego do ciebie. On tylko ćwiczy!” – pomyślałam gorączkowo.
- Okej świetnie. A teraz powiedz to samo tamtej osobie.
- Natka ja… Właśnie to zrobiłem – odpowiedział.

*CLICK*
Czas stanął w miejscu. Setki myśli przechodziło przez moją głowę., lecz tylko jedna z nich miała dla mnie teraz znaczenie – „ Właśnie to zrobiłem”… Czy to sen? Może się przesłyszałam? A co jeśli jestem w ukrytej kamerze i zaraz wyskoczy jakiś kiczowato ubrany koleś krzycząc: ‘ Dałaś się wkręcić!’. A może to jest jeden z kawałów Louis’a.
- Natalie… Natalie! Wszystko w porządku! Dobrze się czujesz?!
*CLICK*
Znów wszystko wróciło do normy. No prawie.
- Jeśli to co powiedziałem cie uraziło to przepraszam. Po prostu musiałem ci w końcu powiedzieć o swoich uczuciach. Jeśli chcesz mogę od razu się spako… - przerwałam mu… pocałunkiem.
Stado motyli zataczało kręgi w moim brzuchu wprawiając mnie w stan błogiej radości.
- Harry ja myślałam, że ty masz kogoś. Nadal wydaje mi się, że to sen, który zaraz brutalnie przerwie mój budzik.
- Nie Natka. To jest rzeczywistość. Piękna rzeczywistość. Na początku naszej znajomości nie zauważałem cię, ponieważ byłem zbyt zajęty wygłupami z Łucją i Louis’em. Ale potem oboje znaleźli sobie drugą połówkę. Wtedy cię dojrzałem. I żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej. Zakochałem się. – podczas wypowiadania tych słów jego oczy płonęły z radości.

<Następnego dnia>
Obudziłam się znów w ramionach Harry’ego. Z tą różnicą, ze teraz nie czułam się już krępująco.
- Śpisz? – wyszeptałam.
- Nie – usłyszałam zachrypnięty głos Loczka. – Natka nie mówmy o nas wszystkim.
- Dlaczego? – zaniepokoiłam się.
- Zrobiło im niespodziankę na koncercie – uśmiechnął się. – ale jeśli nie chcesz…
- Chcę.
- ZA 10 MINUT ŚNIADANIEEEE!!!!! – krzyczała Olivia.
- Hmm… Chodź no tutaj. Muszę się tobą nacieszyć, bo tajemnicę wyjawimy dopiero wieczorem. – powiedział Hazz.

<30 minut później>
- Simon dzwonił i powiedział, ze za godzinę będzie na lotnisku z Paulem. Potem zakwaterują się w hotelu. – powiedział Louis.
- Dlaczego? Mogliby spać u nas. – odpowiedziała Olivia.
- Powiedziałem mu o tym, ale on stwierdził, że im dalej od nas tym lepiej – odpowiedział Louis ze śmiechem.
- Tak czy siak spotkamy się z nim o 14:00 na próbie. Właśnie a tak z innej beczki… Jak nazywa się to miasto? Bo niestety zapomniałem – wtrącił Niall.
- Nowy Targ idioto – uśmiechnęła się Victoria.
- Dobra chłopcy chodźcie się już zbierać.
- ej dlaczego okna są zakryte? – zapytał ni z gruszka ni z pietruszki Zayn.
- Bo paparazzi od samego rana sterczą pod drzwiami. – odpowiedziała Olivka.

*le gościnny
- Bierz te ciuchy i nie gadaj! – powiedziałam z przekąsem do Hazzy.
- Jakaś ty stanowcza – zaśmiał się.
- Harry nie prowokuj mnie! – teraz to ja żartowałam.
- Bitwa na poduszki! – pisnął niczym dziewczyna i rzucił się na mnie.

<14:00>
- Chodźcie za mną – odpowiedziałaOlivka idąc w stronę sceny – Marcin! Jak dobrze cię widzieć.
- Olivka cześć! Ty moja celebrytko! – odparł chłopak.
- Nie przesadzaj. To są chłopcy z One Direction, a to Eleanor i Natalie.
- Miło mi – opowiedział Marcin. – Dobra tam macie garderobę, a po drugiej stronie jest pokój waszego menagera. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało możecie ze mną pogadać. A teraz wybaczcie mi idę zając się waszymi fankami. – uśmiechnął się.

<<Oczami Olivii>>
<30 minut później>
Siedziałam z chłopcami w garderobie. Humor jak zwykle nam dopisywał. Nagle do pomieszczenia wpadł Marcin. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Coś się stało? – zapytałam.
- One Direction ma zaśpiewać They Don’t Know About Us, a pianista nie dojedzie. Albo skracamy koncert i narażacie się fanom, albo znajdziemy szybko kogoś na zastępstwo.
- Łucja potrafi grać – zauważyłam.
- Tak ,ale ja… - próbowała bronić się Łucja.
- Kochanie zrób to dla nas. Proszę – wtrącił Liam.
- Ale… No dobra. Zagram.
- Jesteś najlepsza! – krzyknął Louis i cała piątka rzuciła się na dziewczynę.

< 40 minut później>
Koncert się zaczął. Chłopcy wybiegli na scenę śpiewając „One Thing”.
- VAS HAPPENIN POLAAAAAND?!?! – krzyknął Zayn. Odpowiedziały mu piski fanek.
Obserwowałyśmy chłopców zza sceny. Nagle podszedł do nas Simon mówiąc:
- Niespodzianka! Wchodzicie na scenę. JUŻ!
W pierwszej chwili nie zrozumiałam o co mu chodzi. Jego słowa dotarły do mnie dopiero w momencie, kiedy wypchnięto mnie, Łucję, Victorię, Natalie i Eleanor na scenę.
Z głośników wypłynęły pierwsze takty Live While We’re Young.
Chłopcy zaczęli śpiewać, a my postanowiłyśmy zaszaleć. Skakałyśmy po scenie między nimi. Spodobało mi się to! Do czasu.
Zayn podbiegł do mnie i przysunął mi mikrofon do ust. Nie wiem co mnie napadło. Po prostu zaczęłam śpiewać razem z nim. Do mnie dołączyła Łucja, Vicki i Natka. Gdy piosenka się skończyła byłam pewna, że fani zaczną buczeć. Jednak stał osie coś zupełnie innego, ponieważ Directioners krzyczały:
- Jeszcze! Jeszcze!! Chcemy więcej!
Chłopcy oczywiście nie zrozumieli ani słowa, ponieważ fanki krzyczały po Polsku. Wzięłam mikrofon.
- Słuchajcie dziewczyny! Pokażemy chłopcom, że Polska ma swoją wartość?! – krzyknęłam z entuzjazmem.
- TAK! – odpowiedział tłum.
- Chyba wszyscy znamy piosenkę Happysad – „Bez znieczulenia” ?
- JASNE!
- No to śpiewamyyy! Marcin dawaj podkład. – postanowiła Łucja.
- 3…2…1…!
„Hej ja przed tobą się rozbieram
Zrzucam zmięte brudne myśli
I przed tobą umieram
Chore serce otwieram
Bez znieczulenia

Hej ja przed tobą się rozklejam
Wcieraj ciepłe lepkie wspomnienia
Tylko w tobie nadzieja
Teraz chore serce otwieraj
Bez znieczulenia

Bo w mojej głowie zamieć
Czarne czarne chmury
Zawierucha deszcz do spółki z gradem
Jakieś obce znów głosy podpowiadają mi bzdury
Tak trudno mi trudno mi trudno mi trudno mi być

Hej ja przed tobą umieram
Masuj obolałe niedomówienia
Tylko w tobie nadzieja
Teraz chore serce otwieraj
Bez znieczulenia

Bo w mojej głowie zamieć
Czarne czarne chmury
Zawierucha deszcz do spółki z gradem
Jakieś obce znów głosy podpowiadają mi bzdury
Tak trudno mi trudno mi trudno mi trudno mi być
Z tobą razem

Bo w mojej głowie zamieć
Czarne czarne chmury
Zawierucha deszcz do spółki z gradem
Jakieś obce znów głosy podpowiadają mi bzdury
Tak trudno mi trudno mi trudno mi trudno mi być
Z tobą razem „

W czasie kiedy ja, Vicki i Łucja śpiewałyśmy razem z tłumem chłopcy szaleli po scenie. Skakali i wygłupiali się.

<<Oczami Natalie>>
Harry podszedł do mnie jeszcze na scenie z mikrofonem i powiedział:
- Kocham ciee – były to słowa w języku Polskim i nie wiedziałam jakie maja one znaczenie. Byłam jednak pewna, że właśnie wyznał mi miłość. Przy wszystkich. Byłam szczęsliwa!

Wasza:
~Zaynsetrowaa xx

Rozdział 36 " Borys to takie ruskie imię."

Cała nasza dziewiątka wsiadła do samochodu dziadków i udaliśmy się domowego wujka. Już w drzwiach zastaliśmy mile przywitani. Później zjedliśmy obiad i rozmawialiśmy. Nagle Natalie wypaliła z tekstem do mojego kuzyna:
- Borys to takie ruskie imię
- Udam, że tego nie słyszałem – chłopak zalotnie odpowiedział. Z resztą to mnie nie zdziwiło.
Dyskusja trwała, a mój kuzynek coraz bardziej przystawiał się do Natki. Jednak muszę przyznać, ze był bardzo przystojny. Brązowe włosy, nutellowe oczy i niezła klata.. U grrr! Zauważyłam, że Hazzie nie zbyt się spodobał ten ‘flirt’. Spoglądam na Borysa z pogardą.
- Jesteś bardzo ładna – padł kolejny komplement. I *TRZASK*. Harry wybiegł z impetem przez drzwi na korytarz. Dobrze, że wujka nie było, ponieważ byłaby niezła jazda. Całe towarzystwo zdębiało. Zayn postanowił pójść za Loczkiem.

<<Oczami Zayn’a>>
- Harry co się dzieje?! - spytałem troskliwie.
- Już dłużej nie wytrzymam. On ją tak uwodzi… - wykrzyczał chłopak.
- Kto? Kogo? I może ścisz ton.
- Ten cały Borys. Co on sobie myśli? Wydaje mu się, że jak zrobi słodkie oczka to zdobędzie Natalię? Nie Zayn. Ona taka nie jest.
- A więc to o nią chodzi.
- Tak. Mogę z tobą pogadać szczerze jak kumpel z kumplem?
- No jasne! – potwierdziłem.
- Ja.. ja… Zakochałem się w Natalii.
- To nic złego – odpowiedziałem.
- Wiem, ale ona chyba mnie nie lubi… Z resztą nie ważne.
- Okej masz racje. Pogadamy o tym w domu. A teraz wracajmy.
Kiedy ponownie weszliśmy do domu wszyscy na nas skierowali swoje spojrzenia.
- Zayn możemy pogadać? – zapytała Olivia.
Po tych słowach pociągnęła mnie za rękę i udaliśmy się do pokoju jej kuzynki.
- Co się stało Loczkowi? Chodzi o Borysa? – spytała.
To pytanie mnie zaskoczyło, chociaż wiedziałem, że kiedyś wypłynie z jej ust. Nie miałem pojęcia, czy mogę jej wszystko powiedzieć, bo przecież Harry prosił o dyskrecję. Ale on też jest przyjacielem Olivki, dlatego razem możemy mu pomóc.
- Tak to o niego chodzi. Po prostu młody zakochał się w Natalie, a gdy pojawił się Borys to Loczek po prostu nie wytrzymał.
- Tak przypuszczałam. Nie wiem czy on wie, ale ja widzę, że Antka też coś do niego czuje.
- Miłość rośnie wśród nas – odpowiedziałem rozbawiony, ponieważ przypomniały mi się słowa Louis’a, kiedy pierwszy raz przyprowadziłem Olivię do naszego domu.
- Skąd ja to znam?! – odpowiedziała rozśmieszona dziewczyna.
Po chwili czule się pocałowaliśmy.

<<Oczami Olivii>>
*le wieczór
- Natka do cholery chodź już ! – krzyknęłam włączając laptopa siedzą w moim pokoju.
- No już. – odpowiedziała dziewczyna stając w progu.
- Oglądamy te zdjęcia czy nie? – zapytała Łucja wchodząc.
- No jasne! Tylko Olivkaa… Mogę mieć do ciebie prośbę? – rzekła Natalie.
- Dawaj.
- Mogę spać dzisiaj z tobą? Naprawdę nie chcę przeszkadzać tobie i Zayn’owi.
- Oczywiście, ze możesz. Tylko w czym ci przeszkadza gościnny? –spytałam.
- No bo… Nie chcę spać w jednym pokoju z Harrym. Lubię go, ale po prostu nie mogę.
- Nat o co chodzi? Coś się stało?
Dziewczyna milczała.
- Natalie czy ty coś do niego czujesz?
- Jasne, że nie! To tylko kolega. – odparła.
- A ja widzę co innego – wtrąciła Łucja.
- Jeśli nawet to co z tego? On i tak nic we mnie nie widzi. 0 odparła smutna Brytyjka.
- Skąd wiesz? Możesz się bardzo mylić.
- Jasne. W takim razie ja to księżna Diana. – powiedziała sarkastycznie.

<<Oczami Hazzy>>
Usiadłem na swoim materacu i zastanawiałem się gdzie podziała się Natalie. Zwykle o tej porze już była w pokoju. Drzwi się otworzyły, a w nich stanął Zayn.
- No stary. Wygląda na to, że dzisiaj śpisz ze mną – wyszczerzył się.
- A co z Nat? Coś się stało? – zapytałem zaniepokojony.
- Nie. Po prostu dziewczyny postanowiły poplotkować. Co masz tak niemrawą minę?
- No bo zdecydowałem się powiedzieć jej o swoich uczuciach. A ona sobie poszła – zasmuciłem się.
- Nie bierz tego do siebie. I nie poddawaj się. Wybierz tylko odpowiedni moment – poradził mi Zayn.
- A co jeśli mnie odrzuci?
- Nie wiem. Wiem jednak, że trzeba próbować – uśmiechnął się.

<Nazajutrz rano>
Wszedłem do salony, gdzie byli już wszyscy.
- Skoro jesteśmy już w komplecie to możemy zacząć. Louis i Eleanora ze mną i Olivka jadą na zakupy. Wrócimy za 2 godziny – powiedział Zayn.
- Ja z Vicki idziemy na miasto – odparł Horan.
- A my z Liam’em do restauracji – dodała Łucja. – Natomiast dziadkowie poszli do pani Zosi i powinni wrócić niebawem.
- Ja nie mam ochoty nigdzie wychodzić, więc zostaję. – dorzuciła jeszcze Natalie.
- Ja też – odparłem szybko.
- To do zobaczenia! – powiedział Niall.

<15 minut później>
No i zostaliśmy sami. W dwójkę. Natalie siedzi w salonie na laptopie Olivii, a ja nie mam co ze sobą zrobić. Usiadłem w pokoju gościnnym i biłem się z myślami. W końcu postanowiłem. Pójdę na dół i powiem Natce o wszystkim.
Zerwałem się gwałtownie z łóżka i zacząłem zbiegać po schodach. Nagle zakręciło mi sie w głowie…

<<Oczami Natalie>>
Usłyszałam jakiś hałas. Natychmiast wstałam i pobiegał do korytarza. Doznałam szkou. Przede mną leżał nieprzytomny Harry. Strasznie się wystraszyłam. Położyłam jego głowę na moich kolanach. Nie miałam pojęcia co dalej robić, więc od razu zadzwoniłam do Olivii. Zanim zdążyłam się rozłączyć chłopak się ocknął.
- Co się stało? – zapytał niewyraźnym i słabym głosem.
W tym momencie weszłą babcia dziewczyn. Pomogłyśmy Loczkowi dojść do łóżka. Kilkanaście minutr później zjawiła się reszta z lekarzem.
- Mocno się uderzyłeś w głowę. Myślę, że bandaż na razie wystarczy. Rękę trochę sobie nadwyrężyłeś, więc uważaj. Możesz odczuwać silne bóle głowy, ale z czasem ci przejdzie. I nie powinieneś tak gwałtownie podejmować decyzji, bo następnym razem może skończyć się to o wiele gorzej. Mówię oczywiście o tych zawrotach głowy. – powiedział dokror.
Harry położył się w naszym pokoju, a ja nie mogłam usiedzieć w miejscu, więc postanowiłam pójść do chłopaka.
*PUK PUK*
- Cześć, mogę? – spytałam niepewnie.
- No jasne. Przecież to też twój pokój – uśmiechnął się niewyraźnie.
- No tak. Właściwie dlaczego ty leżysz na materacu?! Natychmiast wstawaj i przenieś się na łóżko! – powiedziałam.
- Ale ono jest twoje. Po za tym nie jestem kaleką. Mogę leżeć na podłodze. – upierał się.
- Haroldzie Edwardzie Styles! W tej chwili zrób tak jak powiedziałam! – zażądałam.
- Ale.. – nie dawał za wygraną.
- NO JUŻ! – krzyknęłam, a chłopak wykonał moje ‘polecenie’.

<<Oczami Hazzy>>
Dziwnie się czułek kładąc się na łóżku Natalie, jednak ona się uparła, więc nie miałem innego wyjścia.
- Strasznie boli? – zapytała.
- Nie jest tak źle. Z resztą dziękuję, że mi pomogłaś – odpowiedziałem.
- To nic wielkiego. Tylko błagam nie podejmuj następnym razem tak szybko żadnej decyzji! Nie wyobrażam sobie co mogło aż tak wywołać u ciebie przypływ emocji…
- Zobaczysz, że kiedyś się dowiesz – oparłem tajemniczo. Długo jeszcze rozmawialiśmy. Byłem szczęśliwy, że spędziłem z nią sam na sam ten wspaniały czas.

<<Oczami Natalie>>
*le 22:00
Wzięłam prysznic i pożegnałam się ze wszystkimi, po czym wróciłam do pokoju. Harry właśnie wstawał z łóżka…
- Co ty robisz? – spytałam.
- Wracam na materac- odparł jak gdyby nigdy nic.
- O nie, nie ma Mo wy! W takim stanie nie pozwolę ci spać na podłodze.
- Ale ja nie chcę, żebyś ty musiała – odpowiedział. Zamyśliłam się na chwilę.
- Jeśli się zgodzisz to mogę spać z tobą na jednym łóżku.
- Mnie to nie przeszkadza, ale ty…
- Mi też nie. Tak więc postanowione. I nie stój jak ten słup, bo jeszcze zasłabniesz.
Chłopak uśmiechnął się u ułożył na łóżku. Ja natomiast odłożyłam swoje rzeczy i położyłam się obok niego.
- Dobranoc – powiedział Loczek.
- Dobranoc – odpowiedziałam.
Czułam się dziwnie bezpiecznie, a zarazem szczęśliw

Rozdział 35 " Wigilia "

<23 grudnia>
Siedziałam na łóżku usiłując rozbudzić Zayn’a, gdy usłyszałam głos babci:
- Dziewczynki! Chodźcie do kuchni, bo robię wasze ulubione ciasteczka!
- MALIK!! – krzyknęłam.
- co?! – odparł.
- Jeezu. Faceci! Śpij dalej i leniuchuj. Tylko żebyś później o nic mnie nie prosił – powiedziałam i wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni.
- Cześć babciu! – przywitałam się.
- Witaj słoneczko. – uśmiechnęła się – Myj ręce i idź jedz śniadanie z dziewczynami, a później przyjdźcie mi pomóc.
- Cześć Olivka! – rzuciła vicki.
- No heej. Jejkuu! Jutro wigilia. Cieszycie się?! – odparłam szczęśliwa.
- I to jak! Będzie cudownie.

<1,5 godziny później>
- Hmm… co tu tak smakowicie pachnie? – zapytał Niall wchodząc do jadalni. Zaraz za nim zjawiła się reszta towarzystwa.
- Ciasteczka babci. I nie warz się do nich zbliżać, ponieważ są na jutro! Zrozumiałeś?!?!?! – odpowiedziała Victoria. A teraz siadajcie do śniadania.
Całe popołudnie wszyscy spędziliśmy na pieczeniu ciasta i przyozdabianiu domu razem z dziadkiem.

<Następnego dnia>
Wstałam bardzo wcześnie by móc pomagać babci w przygotowaniu potraw na Wigilię. Dołączyły do mnie Vicki, Natalie i Łucja.
Około 12:00 wróciłam do pokoju, po to żeby się przebrać. Poszłam do chłopaków z nadzieją, że znajdę z nimi Zayn’a. Niestety tam go nie było.
„ No cóż. Pewnie siedzi przed TV” – pomyślałam i postanowiłam to szybko sprawdzić. Ku mojemu zdziwieniu myliłam się.. Pobiegłam do korytarza i wtedy zrozumiałam, że chłopak wyszedł z domu. Wiem, ze jest dorosły, ale to nie jest Londyn, żeby wiedział gdzie jest.
Postanowiłam do niego zadzwonić.

<Rozmowa>
Olivka: Zaayn. Do cholery, gdzie jesteś?!
Zayn: Nie denerwuj się. Przecież ni się nie stało. Po prostu chciałem przez chwile pobyć sam.
O: Mogłeś mnie chociaż uprzedzić. Przecież ja tu odchodzę od zmysłów.
Z: Nie mam pięciu lat.
O: Ale to nie zmienia faktu, że się o ciebie martwię!
Z: Dobrze rozumiem to i szanuję. Ale nie pozwoliłabyś mi sie ruszyć samemu z domu..
O: Zayn proszę cie! Nie masz pojęcia co bym zrobiła.
Z: okej przepraszam. Widzę, że ta rozmowa nie ma dalszego sensu…
O: Ja pierniczę. Zayn wracaj do domu. Proszę. Musimy porozmawiać.
Z: No dobrze. Zaraz będę.
O: Cześć.
<Koniec rozmowy>
Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Byłam wściekła.. Jak on mógł? To niby nic takiego, ale on nie szanuje moich słów. A co jeśli….
- Jestem. – powiedział Zayn przekraczając próg.
- Dlaczego ty mi to robisz?! – spytałam nadal zbulwersowana.
- Przepraszam.. za wszystko. – odpowiedział i usiadł obok. Dopiero teraz zauważyłam, ze jest smutny..
- Co się stało? Proszę powiedz mi..
Spojrzał w moje oczy.
- Tak bardzo cieszysz się z Wigilii, a ja ci to niszczę. Przecież jestem Muzułmaninem. Rozumiesz Olivka? Zawsze wszystko muszę schrzanić.. Przepraszam. Za wszystko. Wtedy w Londynie nie potrzebnie tak się do ciebie chciałem zbliżyć. Teraz przez to musisz cierpieć…

- ZAYN! Nie mów tak nigdy więcej! Gdyby nie ty nadal byłabym tą wygadaną Olivką przy ludziach, a w domu tą zakompleksioną nastolatką.. Zmieniłeś moje życie na lepsze i nie żałuję niczego. Nigdy nie byłam czegoś aż tak pewna. Kocham cię kretynie! I nikt ani nic tego nie zmieni. – uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też. – odparł.- ale co z wigilią?
- Nic szczególnego. Zjesz z nami. Tyle tylko, ze nie potraktujesz tego jako prawdziwej wigilii. Bardziej będzie to dla ciebie uroczysta kolacja. Jednak decyzja należy do ciebie i jeśli nie zgadzasz się na takie rozwiązanie to wspólnie coś na pewno wymyślimy.
- Hmmm…. Twój pomysł jest w porządku. Zgadzam się. – odpowiedział – mam tylko jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy w Polsce również zostawia się prezenty pod choinką?
- Tak, a czemu pytasz?
- Tak sobie. Chodźmy już na obiad.
*le wieczór
- Siadajcie dzieci! – poleciła babcia.
- Starym, polskim zwyczajem pomódlmy się przed spożyciem posiłku – powiedział dziadek.
Złapałam mocno ręke Zayn’a. Wiedziałam, że potrzebuje mojego wsparcia… Modlitwa dobiegła końca, a chłopak nie dał nic po sobie poznać. Zabraliśmy się za spożycie posiłku.

< godzinę później>
- Najedzeni? – zapytała Victoria.
- Nie myślałem, że kiedyś to powiem… Tak najadłem się do syta! – odpowiedział Niall.
- O boże…. Nialler ty masz gorączkę?!?!?!
- ahahhahahahah. Nie.
- Okeej. Chodźmy do salonu – zaproponowała Łucja .

*le salon
- Aww. Prezenty! – pisnął Loui.
- Hahahha.
Otworzyliśmy prezenty.
Dostałam od Łucji album z naszymi zdjęciami z dzieciństwa. Od Victorii szpilki, a od Eleanor sukienkę. Natalie podarowała mi błękitne trampki, Victor szkicownik i pastele, Nialler z Louisem i Liamem oraz Hazzą trampki z wizerunkiem One Directon, babcia i dziadek kalendarz, tzw.” Zamyślnik”. Od Zayn’a dostałam ten wisiorek:



< godzinę później>
- Nie chcę was martwić, ale…. To już czas – stwierdziła Eleanor.
- trzy… czte-ry! STO LAT, STO LAT MR. CARROT!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęliśmy.
- Jeeeest! A myślałem, że zapomnieliście. – powiedział uśmiechnięty Boo-Bear.
- To źle myślałeś. Babciu chodźmy po tort! – powiedziała Victoria…

<Ok. 23.40>
* le mój pokój
- hhahahahahah. Louis naprawdę się zdziwił. Ale było widać, że jest szczęśliwy – powiedziałam siadając na łóżku.
- Tak, tak.. A to nie ostatnia niespodzianka na dzisiaj… - odparł chłopak.
- A to czemu niby?
- Przekonasz się…. - odpowiedział .
“If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
There now, steady love, so few come and don't go
Will you won't you, be the one I always know
When I'm losing my control, the city spins around
You're the only one who knows, you slow it down
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
And I'll look after you
If ever there was a doubt
My love she leans into me
This most assuredly counts
I say most assuredly
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
after you
Oh, oh
Be my baby
Oh,
It's always have and never hold
You've begun to feel like home
What's mine is yours to leave or take
What's mine is yours to make your own
Oh, oh,
Be my baby,
Oh.....” ( oryginał= The Fray - Look After You)
-Jejku Zayn,… to było piękne…
- Ty jesteś piękna. – odparł i czule mnie pocałował.
- Słuchaj… Wtedy w Londynie.. nie chciałam, ale teraz… chcę ci powiedzieć, że ci ufam. I wierzę, ze tego nie wykorzystasz.
- Nic na siłę. Ja nie chcę naciskać. Jeśli będziesz gotowa to powiedz.
- Nie. Już jestem gotowa. – odparłam stanowczo.
- Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy.. zaczęliśmy się całować.
Zapowiadała się długa noc.
< Rano>
Otworzyłam oczy. Nie miałam ochoty nigdzie się ruszać, ponieważ był mi dobrze w ramionach mojego chłopaka.
- Śpisz kochanie? – usłyszałam zachrypnięty głos Zayn’a.
- Nie. A ty?
- Też nie. – uśmiechnął się. – wiesz? Najchętniej leżałbym z tobą tak przez resztę dnia. Wprowadzamy plan w życie ?
- Chętnie, ale muszę iść się ogarnąć..
- Dlaczego? Przecież nic nie musisz…
- Muszę iść do kościoła.
- Dobrze. Idź słońce i wracaj szybko - ucałował mnie w czoło.
- Obiecuję. Dasz sobie sam radę z chłopakami?
- Tak. O nas się nie martw. – uśmiechnął się.

<Ok. 12:00>
Wkroczyłam z Łucja do salonu.
- Chłopcy, gdzie Zayn? – zapytałam.
- Poszedł na górę. Chyba do was – odparł Louis.
- Ok. . dzięki.
Ruszyłam w stronę pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka siedzącego przed laptopem. Był smutny i zdenerwowany…
- Coś się stało?- spytałam zmartwiona i podeszła bliżej. Spojrzałam w ekran komputera. W oczy rzucił mi się nagłówek: „ Malik znów zdradza ukochaną? Czy Olivia to była tylko kolejna przelotna miłość? Chłopak wykorzystuje każdą po kolei.. Ehh… po raz kolejny rozczarował swoje fanki. Czy ta sama historia znów się powtórzy? „ Natychmiastowo odłączyłam zasilanie.
- Zayn.. Ty przejmujesz się tymi bzdurami? Sam mi mówiłeś, że nie są nic warci. – powiedziałam.
- Olivia zrozum. Mam już ość tych plotek i tej całej sławy. Wolałem być nikim.
- Dostałeś niesamowity dar od Boga. Wiem o czym pomyślałeś, ale tak się już u nas mówi. Masz talent i ty o tym dobrze wiesz. One Direction powstało, bo każdy z was jest wyjątkowy. I są ludzie którzy to doceniają. A są nimi fani.. Naprawdę chcesz to zostawic i zniszczyć?
- Nie chę.. Ale.. nawet nie wiem komu ufać. Zawsze bałem się umówic z dziewczyną, bo nie byłem pewien, czy zależy jej na mnie, czy na mojej karierze. Przy tobie od razu poczułem , że są ludzie szczerzy.
- Okej. Malik1 Od dzisiaj plotki itp. bzdury się nie liczą. Tak?!
- TAK!
- Cieszę się. A teraz zbieraj się, bo jedziemy do mojego wujka.
- Jak pani sobie życzy. – roześmiał się.
_________________________
Wasza:
~Zaynsterowaa xx

Rozdział 34 " Nieopodal polskich Tatr...." część II

“.... znowu ujrzałam ten pokój....”
Rzuciłam się na łóżko i uśmiechnęłam się do siebie samej. Byłam szczęśliwa, że wróciłam do Polski. Wtedy mnie olśniło. podniosłam się i podbiegłam do okna.
- To twój pokój? - spytał niespodziewanie Zayn.
- Tak - odparłam.
- Śliczny tak samo jak właścicielka.
- Zaaayn! Ty głupku. Już się nie podlizuj. I tak spisz n a podłodze. (*le złowieszczy śmiech)
- Nie o to mi chodziło! chciałem być po prostu miły. - bronił się - a czyli to jest ten niesamowity widok?
- taaak. Prawda, że magiczny?
- Uhm. A tam na horyzoncie są góry?
- Tak. Polskie Tatry - uśmiechnęłam się.
- Jak? P-p-olsski Tetry?
- Ha ha ha. Prawie.
- Nie śmiej się ze mnie! Zobaczysz, że jeszcze się nauczę polskiego!!
- Wierzę ci. Ale przed tobą jeszcze długa droga. No dobrze... Chodźmy już na obiad, bo babcia nie lubi spóźnień. chociaż dzisiaj może odpuści sobie punktualności .

< godzinę później>
- Niall kończ już to jedzenie, bo zamierzamy was zabrać na dwór!!!!! - zdenerwowała się Victoria.
- Ale ja po prostu kocham jeść. - odpowiedział spokojnie.
- Czasami mam wrażenie, że ważniejsze ode mnie jest dla ciebie jedzenie. - odparła ironicznie.
- Vicki! Nawet tak nie mów. Dobrze wiesz, że tak nie jest. Tylko ty jesteś dla mnie tak bardzo ważna. Bardziej niż wszystko. Naprawdę!!
- Już lepiej nic nie mów...
- Okej wyczuwam napiętą atmosferę. Nie kłóćcie się już o takie rzeczy, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Chodźmy już lepiej się zbierać - uśmiechnął się Liam.
- Przepraszam Vicki. - szepnął Nialler i pocałował dziewczynę.
- Głupeeek! I tak cię nie lubię. hahahahhah - zaśmiała się blondyna.

<15 minut później>
- Jakoś nie widzę tej różnicy między Londynem a miejscem gdzie jesteśmy. - stwierdził Harold.
- Po pierwsze jesteśmy na Podhalu, a po drugie chyba wiem co mówię, bo przecież to ja mieszkałam tutaj przez 17 lat! - odpowiedziałam.
- No dobrze już. Lepiej pokażcie nam wreszcie co takiego kryje się za domem. - powiedział Liam.
Zrobiłyśmy tak jak Daddy kazał. Kiedy już nasi goście oswoili się z śniegiem po pas, zaczęliśmy 'wojnę' na śnieżki. Po kilku minutach wszyscy byli cali mokrzy. Gdy się zmęczyliśmy opadliśmy plecami w biały puch.
- Było super! - stwierdził Louis.
- Taak. Dziewczyny jesteście cudowne. Zawsze chciałam przeżyć taką zimę - dodała Eleanor.
- A to dopiero pierwszy dzień - wyszczerzyła się Łucja- ciemno się robi, więc już wracajmy. Z resztą musimy odpocząć przed jutrzejszym wyjazdem na narty.

<30 minut później>
- Dzieci może dołożę wam jeszcze kanapek? - spytała babcia.
- Nie, naprawdę nie chcemy - odparła Victoria.
- A pytałaś ich? Oni przecież nie wiedzą nawet o co pytam!
- Tak babciu pytałam ich.
- Biło p-p-piszne - rzekł Niall usiłując wydukać to po Polsku. Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Oj synku nie martw się. Niech się śmieją, a ty masz jak w banku miejsce w mojej rodzinie - odparła kobieta.
- uuu... Zayn słabo widzę twoją przyszłość. Co z tego, że teściowie cię lubią skoro i tak największy głos ma babcia? Nieźle się wkopałeś. Przed toba dłuuga droga. - zaśmiałam się. - i bardzo kręta.
- Dla ciebie wszystko kochana. - uśmiechnął się.
- No dobrze. To teraz ogarnijmy kto gdzie będzie spał. - zaproponowała Łucja - Rzecz jasna, że Malik u Olivki, Liam śpi ze mną, a Nialler z Victorią. Hmmm.... Louis z Eleanor zajmą pokój rodziców. Teraz jest problem, bo został tylko gościnny i Natalie z Hazzą. Pokój Wictora jest za mały na to, żeby go dzielić z Harrym i jednocześnie nieodpowiedni dla dziewczyny.. Natalie mogłabyś spać z Loczkiem w jednym pokoju? On na materacu a ty na łóżku. Co ty na to?
- A moje zdanie to się już nie liczy?- zbulwersował się Hazza.
- Ty nie masz nic przeciwko żeby spać z laską w jednym pokoju - odparłam ze śmiechem.
- No w sumie.. Okej pytania nie było - wyszczerzył się xd
- To jak Nat?
- Dla mnie okej. Tylko błagam nie chodź nago! hahaha - odpowiedziała
- Hmm.. Tego nie obiecuję...
- HAROLD!
- No dobra, już dobra.

< 23:38>
Wyszłam z mojej garderoby i stanęłam tuż przed Malikiem, który miał na sobie tylko bokserki.
- Zaaayn! Wystraszyłeś mnie idiotoo! - powiedziałam.
- Jak mnie nazwałaś?!?!
- Idiotą - uśmiechnęłam się.
- Pożałujesz. - odparł. Zanim zdążyłam zareagować przewiesił mnie przez swoje ramię po czym położył mnie na łóżku.
- Nawet o tym nie myśl! - ostrzegłam.
- Za późno- odpowiedział. Ograniczył mi możliwość jakichkolwiek ruchów i zaczął łaskotać.
- Hahhaahhahhaha. Przepraszam, że cię tak nazwałam, no! Przestań.. hahahahahha
- wybaczam ci, bo cię kocham - strzelił banana i położył się obok mnie. Wtuliłam sie z jego tors.
- Zayn.. Dzięki tobie jestem szczęśliwa. Jednak teraz jestem jeszcze bardziej. Wiem, że to nielogiczne... Ale tak jest. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek z tobą tu przyjadę. Bałam się, że nasz związek się rozpadnie zanim zdążę ci pokazać miejsce, które kocham bardziej niż ludzi. Tak, naprawdę. Jest wiele rzeczy bądź osób które są dla mnie ważne, ale Polska jest dla mnie najważniejsza.... - wyznałam i niepewnie spojrzałam na chłopaka - to nie tak, że jesteś dla mnie mniej ważny i że wolę ojczyznę.. Ty jesteś facetem, który na zawsze zmienił moje życie. I to na lepsze, ponieważ w koncu spotkałam miłość mojego życia. Przy tobie czuję się bezpieczna... I Kocham cię. Dlatego tak bardzo chciałam żebyś kiedyś przyjechał do Polski.. Teraz jesteś tu ze mną i jestem w pełni szczęśliwa. Czuję się jak w raju, ponieważ osoba w której się zakochałam może w końcu poznać mnie do końca. Teraz już wiesz o mnie wszystko...
- Wiesz? Kocham cię. Jesteś cudowna. - odpowiedział i złożył pocałunek na moich ustach.

<nazajutrz w południe>
* le stok narciarski
- Ruszcie te tyłki i idziemy jeździć! - pośpieszała nas Vicki, która jest zapaloną fanką narciarstwa. Ja osobiście wolę snowboard.
Całe popołudnie spędziliśmy na stoku...

< kolejnego dnia>
* le spóźnione śniadanie
- Skoro nie mamy konkretnych planów nad zień dzisiejszy to chodźmy na plac zabaw przy naszej podstawówce. Tak dawno tam nie byłam! - zaproponowała Łucja.
- Okeej - zgodziliśmy się.

<30 minut później>
- Juuhuuu! Zjeżdżalniaaaaaaaaa!!!! - krzyknął Harry
- Hahahaah. ten to wiecznie jest dziecinny. - zaśmiała się Natalie.
Każdy z nas znalazł sobie jakąś 'atrakcję'.
- Czy ty widzisz to co ja? Idą nasze koleżankii! Ojeeejkuuu. Durne lansiary kurde mać. - zauważyłam.
- Czyżby wszystkie? Cóż.. widzę Martynę, Sarę, Izę, Weronikę, Agatę i Martę. Brakuje Diany. Jezus Maria! Lansiary w niepełnym składzie?! - powiedziała Victoria.
W tym właśnie momencie usłyszałyśmy znajomy głos:
- Olivka?! Łucja?! O i Vikusia oczywiście! Nasze przyjaciółki! Jak my za wami tęskniłyśmy! - zaszczebiotała Sara, czyli 'samica alfa' jak to ujęła Łucja.
Cała szóstka podbiegła do nas i zaczęły nas przytulać.
- Chyba puszcze pawia. - palnęła Nutka.
- Hihihihihih. Jakaś ty zabawna - rzuciła Weronika.
- Oj no prosze was! Czego chcecie?! - zdenerwowała się Vicki.
- My? Nic. My tylko chciałyśmy przywitać nasze dawne psiapsiółeczki. - odpowiedziała Martyna.
- Ooooh. Widzę, że przywiozłyście ze sobą nowych znajomych. - wtrąciła Sara i podeszła do Zayn'a - Hello. My name is Sara.
- Hello. You are Olivia's friend? - zapytał chłopak.
- YES!!! - odpowiedziała
- Ooo niee! Tego już za wiele! - zdenerwowałam się. - Zayn, she isn't my friend. I don't like Sara and she's friends!!!
Malik popatrzył na mnie dziwnym wzrokiem i nic nie powiedział.
- Dajcie spokój i przestańcie się migdalić do naszych chłopców. Zejdźcie mi z oczu bo nie mdli na sam wasz widok - powiedziała Melodie.
- Już nie pamiętasz z kim zdzierasz?! - krzyknęła Martyna.
- Coś mi dzwoni, ale nie wiem w którym kościele. - odparła Łucja. - A teraz weź wyjdź. Żegnajcie.
Nutka ruszyła w stronę furtki, a my za nią.

* le w domu
- ale im wygarnęłaś. ha haha ha - rzuciła Victoria.
- Dajcie mi już spokój. Ha ha ha .
- Okeej. To co oglądamy? - spytała Eleanor
- Hmmm... Hobbit? Albo Harry Potter?! - zaproponowałam.
- Świetniee! - zgodziła się.
Po chwili już oglądaliśmy film.

____________________
Wasza:
~Zaysnetrowaa xx