wtorek, 7 maja 2013

Rozdział 35 " Wigilia "

<23 grudnia>
Siedziałam na łóżku usiłując rozbudzić Zayn’a, gdy usłyszałam głos babci:
- Dziewczynki! Chodźcie do kuchni, bo robię wasze ulubione ciasteczka!
- MALIK!! – krzyknęłam.
- co?! – odparł.
- Jeezu. Faceci! Śpij dalej i leniuchuj. Tylko żebyś później o nic mnie nie prosił – powiedziałam i wyszłam z pokoju kierując się w stronę kuchni.
- Cześć babciu! – przywitałam się.
- Witaj słoneczko. – uśmiechnęła się – Myj ręce i idź jedz śniadanie z dziewczynami, a później przyjdźcie mi pomóc.
- Cześć Olivka! – rzuciła vicki.
- No heej. Jejkuu! Jutro wigilia. Cieszycie się?! – odparłam szczęśliwa.
- I to jak! Będzie cudownie.

<1,5 godziny później>
- Hmm… co tu tak smakowicie pachnie? – zapytał Niall wchodząc do jadalni. Zaraz za nim zjawiła się reszta towarzystwa.
- Ciasteczka babci. I nie warz się do nich zbliżać, ponieważ są na jutro! Zrozumiałeś?!?!?! – odpowiedziała Victoria. A teraz siadajcie do śniadania.
Całe popołudnie wszyscy spędziliśmy na pieczeniu ciasta i przyozdabianiu domu razem z dziadkiem.

<Następnego dnia>
Wstałam bardzo wcześnie by móc pomagać babci w przygotowaniu potraw na Wigilię. Dołączyły do mnie Vicki, Natalie i Łucja.
Około 12:00 wróciłam do pokoju, po to żeby się przebrać. Poszłam do chłopaków z nadzieją, że znajdę z nimi Zayn’a. Niestety tam go nie było.
„ No cóż. Pewnie siedzi przed TV” – pomyślałam i postanowiłam to szybko sprawdzić. Ku mojemu zdziwieniu myliłam się.. Pobiegłam do korytarza i wtedy zrozumiałam, że chłopak wyszedł z domu. Wiem, ze jest dorosły, ale to nie jest Londyn, żeby wiedział gdzie jest.
Postanowiłam do niego zadzwonić.

<Rozmowa>
Olivka: Zaayn. Do cholery, gdzie jesteś?!
Zayn: Nie denerwuj się. Przecież ni się nie stało. Po prostu chciałem przez chwile pobyć sam.
O: Mogłeś mnie chociaż uprzedzić. Przecież ja tu odchodzę od zmysłów.
Z: Nie mam pięciu lat.
O: Ale to nie zmienia faktu, że się o ciebie martwię!
Z: Dobrze rozumiem to i szanuję. Ale nie pozwoliłabyś mi sie ruszyć samemu z domu..
O: Zayn proszę cie! Nie masz pojęcia co bym zrobiła.
Z: okej przepraszam. Widzę, że ta rozmowa nie ma dalszego sensu…
O: Ja pierniczę. Zayn wracaj do domu. Proszę. Musimy porozmawiać.
Z: No dobrze. Zaraz będę.
O: Cześć.
<Koniec rozmowy>
Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Byłam wściekła.. Jak on mógł? To niby nic takiego, ale on nie szanuje moich słów. A co jeśli….
- Jestem. – powiedział Zayn przekraczając próg.
- Dlaczego ty mi to robisz?! – spytałam nadal zbulwersowana.
- Przepraszam.. za wszystko. – odpowiedział i usiadł obok. Dopiero teraz zauważyłam, ze jest smutny..
- Co się stało? Proszę powiedz mi..
Spojrzał w moje oczy.
- Tak bardzo cieszysz się z Wigilii, a ja ci to niszczę. Przecież jestem Muzułmaninem. Rozumiesz Olivka? Zawsze wszystko muszę schrzanić.. Przepraszam. Za wszystko. Wtedy w Londynie nie potrzebnie tak się do ciebie chciałem zbliżyć. Teraz przez to musisz cierpieć…

- ZAYN! Nie mów tak nigdy więcej! Gdyby nie ty nadal byłabym tą wygadaną Olivką przy ludziach, a w domu tą zakompleksioną nastolatką.. Zmieniłeś moje życie na lepsze i nie żałuję niczego. Nigdy nie byłam czegoś aż tak pewna. Kocham cię kretynie! I nikt ani nic tego nie zmieni. – uśmiechnęłam się.
- Ja ciebie też. – odparł.- ale co z wigilią?
- Nic szczególnego. Zjesz z nami. Tyle tylko, ze nie potraktujesz tego jako prawdziwej wigilii. Bardziej będzie to dla ciebie uroczysta kolacja. Jednak decyzja należy do ciebie i jeśli nie zgadzasz się na takie rozwiązanie to wspólnie coś na pewno wymyślimy.
- Hmmm…. Twój pomysł jest w porządku. Zgadzam się. – odpowiedział – mam tylko jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Czy w Polsce również zostawia się prezenty pod choinką?
- Tak, a czemu pytasz?
- Tak sobie. Chodźmy już na obiad.
*le wieczór
- Siadajcie dzieci! – poleciła babcia.
- Starym, polskim zwyczajem pomódlmy się przed spożyciem posiłku – powiedział dziadek.
Złapałam mocno ręke Zayn’a. Wiedziałam, że potrzebuje mojego wsparcia… Modlitwa dobiegła końca, a chłopak nie dał nic po sobie poznać. Zabraliśmy się za spożycie posiłku.

< godzinę później>
- Najedzeni? – zapytała Victoria.
- Nie myślałem, że kiedyś to powiem… Tak najadłem się do syta! – odpowiedział Niall.
- O boże…. Nialler ty masz gorączkę?!?!?!
- ahahhahahahah. Nie.
- Okeej. Chodźmy do salonu – zaproponowała Łucja .

*le salon
- Aww. Prezenty! – pisnął Loui.
- Hahahha.
Otworzyliśmy prezenty.
Dostałam od Łucji album z naszymi zdjęciami z dzieciństwa. Od Victorii szpilki, a od Eleanor sukienkę. Natalie podarowała mi błękitne trampki, Victor szkicownik i pastele, Nialler z Louisem i Liamem oraz Hazzą trampki z wizerunkiem One Directon, babcia i dziadek kalendarz, tzw.” Zamyślnik”. Od Zayn’a dostałam ten wisiorek:



< godzinę później>
- Nie chcę was martwić, ale…. To już czas – stwierdziła Eleanor.
- trzy… czte-ry! STO LAT, STO LAT MR. CARROT!!!!!!!!!!!!!!! – krzyknęliśmy.
- Jeeeest! A myślałem, że zapomnieliście. – powiedział uśmiechnięty Boo-Bear.
- To źle myślałeś. Babciu chodźmy po tort! – powiedziała Victoria…

<Ok. 23.40>
* le mój pokój
- hhahahahahah. Louis naprawdę się zdziwił. Ale było widać, że jest szczęśliwy – powiedziałam siadając na łóżku.
- Tak, tak.. A to nie ostatnia niespodzianka na dzisiaj… - odparł chłopak.
- A to czemu niby?
- Przekonasz się…. - odpowiedział .
“If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
There now, steady love, so few come and don't go
Will you won't you, be the one I always know
When I'm losing my control, the city spins around
You're the only one who knows, you slow it down
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
And I'll look after you
If ever there was a doubt
My love she leans into me
This most assuredly counts
I say most assuredly
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
after you
Oh, oh
Be my baby
Oh,
It's always have and never hold
You've begun to feel like home
What's mine is yours to leave or take
What's mine is yours to make your own
Oh, oh,
Be my baby,
Oh.....” ( oryginał= The Fray - Look After You)
-Jejku Zayn,… to było piękne…
- Ty jesteś piękna. – odparł i czule mnie pocałował.
- Słuchaj… Wtedy w Londynie.. nie chciałam, ale teraz… chcę ci powiedzieć, że ci ufam. I wierzę, ze tego nie wykorzystasz.
- Nic na siłę. Ja nie chcę naciskać. Jeśli będziesz gotowa to powiedz.
- Nie. Już jestem gotowa. – odparłam stanowczo.
- Chłopak spojrzał mi głęboko w oczy.. zaczęliśmy się całować.
Zapowiadała się długa noc.
< Rano>
Otworzyłam oczy. Nie miałam ochoty nigdzie się ruszać, ponieważ był mi dobrze w ramionach mojego chłopaka.
- Śpisz kochanie? – usłyszałam zachrypnięty głos Zayn’a.
- Nie. A ty?
- Też nie. – uśmiechnął się. – wiesz? Najchętniej leżałbym z tobą tak przez resztę dnia. Wprowadzamy plan w życie ?
- Chętnie, ale muszę iść się ogarnąć..
- Dlaczego? Przecież nic nie musisz…
- Muszę iść do kościoła.
- Dobrze. Idź słońce i wracaj szybko - ucałował mnie w czoło.
- Obiecuję. Dasz sobie sam radę z chłopakami?
- Tak. O nas się nie martw. – uśmiechnął się.

<Ok. 12:00>
Wkroczyłam z Łucja do salonu.
- Chłopcy, gdzie Zayn? – zapytałam.
- Poszedł na górę. Chyba do was – odparł Louis.
- Ok. . dzięki.
Ruszyłam w stronę pokoju. Otworzyłam drzwi i ujrzałam chłopaka siedzącego przed laptopem. Był smutny i zdenerwowany…
- Coś się stało?- spytałam zmartwiona i podeszła bliżej. Spojrzałam w ekran komputera. W oczy rzucił mi się nagłówek: „ Malik znów zdradza ukochaną? Czy Olivia to była tylko kolejna przelotna miłość? Chłopak wykorzystuje każdą po kolei.. Ehh… po raz kolejny rozczarował swoje fanki. Czy ta sama historia znów się powtórzy? „ Natychmiastowo odłączyłam zasilanie.
- Zayn.. Ty przejmujesz się tymi bzdurami? Sam mi mówiłeś, że nie są nic warci. – powiedziałam.
- Olivia zrozum. Mam już ość tych plotek i tej całej sławy. Wolałem być nikim.
- Dostałeś niesamowity dar od Boga. Wiem o czym pomyślałeś, ale tak się już u nas mówi. Masz talent i ty o tym dobrze wiesz. One Direction powstało, bo każdy z was jest wyjątkowy. I są ludzie którzy to doceniają. A są nimi fani.. Naprawdę chcesz to zostawic i zniszczyć?
- Nie chę.. Ale.. nawet nie wiem komu ufać. Zawsze bałem się umówic z dziewczyną, bo nie byłem pewien, czy zależy jej na mnie, czy na mojej karierze. Przy tobie od razu poczułem , że są ludzie szczerzy.
- Okej. Malik1 Od dzisiaj plotki itp. bzdury się nie liczą. Tak?!
- TAK!
- Cieszę się. A teraz zbieraj się, bo jedziemy do mojego wujka.
- Jak pani sobie życzy. – roześmiał się.
_________________________
Wasza:
~Zaynsterowaa xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz