środa, 10 lipca 2013

Rozdział 38, cz II "365 dni z tym Debilem"

<jakiś czas później>
- Kochanie jesteśmy na miejscu - usłyszałam głos Zayn'a.
Wysiedliśmy z samolotu i udaliśmy się w stronę budynku, gdzie znów spotkaliśmy masę fanów. Na szczęście nie trwało to długo.
Prosto z lotniska każdy członek zespołu udał się ze swoją dziewczyn ą do rodzinnego domu. Ja wylądowałam w Bradford.

<Bradford>
Rodzina Malików okazała się bardzo przyjazna. Siostry Zayn'a od razu znalazły ze mną wspólny język. Nawet nie myślałam, że po kilku dniach tak się przywiążę do tego miejsca i ciężko będzie mi stamtąd wyjechać. Niestety życie w Londynie wzywało....

<Londyn>
Po powrocie wszyscy byliśmy okropnie zmęczeni. Postanowiliśmy więc zamówić pizzę. Jak zwykle nasz błyskotliwy Loczek wpadł na pomysł, aby przestraszyć dostawcę. Wzięliśmy się za 'upiększanie' pomysłodawcy.Nałożyliśmy mu na twarz błotnistą maseczkę, którą zrobiła Victoria, puszyste loczki spięliśmy w słodką 'kitkę' na samym czubku głowy. Do tego ubraliśmy go w śpioszki dla starców i daliśmy mu pantofle w kształcie świnki. Słodkie nie? xD Jako dodatek chłopak otrzymał starą siekierkę do ręki.
*DZYŃ*DZYŃ*
Harry wybiegł tylnym wyjściem domu. Do odbioru pizzy poszedł Liam, ponieważ on jako jedyny z nas potrafił zachować stuprocentową powagę. Jak on to kurde robił?!
Liaś otworzył drzwi i zrobił przerażoną minę, a my nie mogliśmy się pohamować od śmiechu. Harry stał za dostawcą, który lekko zaniepokojony miną Payna'a, odwrócił się. I wtedy nastąpił moment kulminacyjny... Nasza pizza z podwójnym serem natychmiast poleciała w górę, a dostawca piszcząc jak dziewczyna zniknął w samochodzie. Hazza pobiegł za nim krzycząc:
- Gdzie ketchup?! Wyraźnie mówiłem, że lubię ketchup do pizzy. ZNAJDĘ CIĘ NIEWDZIĘCZNIKU!
Po tych słowach usłyszeliśmy tylko pisk opon. Nasz śmiech było chyba słychać aż w Szkocji.

< kilka miesięcy później>
Otworzyłam oczy i ujrzałam śpiącego Malika. Wtulona w jego tors czułam miarowy oddech ukochanego. Nie chciałam go budzić, więc ostrożnie wstałam i udałam się w stronę łazienki. Zwróciłam uwagę kalendarz, na którym było narysowane wielkie serce na dzisiejszej dacie. Dopiero teraz załapałam, że.... TO DZIŚ! Już 365 dni z tym Debilem! Muszę szybko coś wymyślić...

<Kilka godzin później>
"Zayn pojechał na próbę, a potem ma wywiad z chłopakami, więc zdążę jeszcze wszystko przygotować" - taka myśl bez przerwy krążyła mi po głowie. Na dzisiejszy wieczór zaplanowałam pyszną kolację. Do piekarnika włożyłam kurczaka - ulubione danie Zayn'a. Zadzwoniłam do Vicki i Łucji, ponieważ chciałam zapytać, czy pojadą ze mną na miasto w celu kupienia jakiegoś prezentu dla mojego ukochanego. Zgodziły się i już po chwili byłyśmy na miejscu. Długo szukałyśmy czegoś idealnego po różnych sklepach, aż w końcu znalazłam u jubilera genialny prezent na rocznicę. Był to sygnet z wygrawerowanymi inicjałami na życzenie: "Z+O= ♥". Niby takie proste, ale tak cieszące.
Zadowolona z zakupu wróciłam do domu.

<Wieczór w domu One Direction>
Po nakryciu stołu usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Zayn stanął w progu jadalni i automatycznie się uśmiechnął.
- Kochanie... a myślałem, że powalę cię moją niespodzianką. - powiedział
- Nic straconego. Skoro już tu jesteśmy to zajmijmy się tym co przygotowałam, a potem twoja kolej. - odpowiedziałam.
Chłopak ponownie powalił mnie swoim uśmiechem, a następnie czule pocałował.

<Po kolacji>
-Jesteś cudowna - chłopak pocałował mnie w policzek. - ale teraz moja kolej, żeby cię zachwycić.
Odeszliśmy od stołu. Na dworze było jeszcze jasno i w miarę ciepło. Zayn jak prawdziwy dżentelmen, otworzył mi drzwi do samochodu i pomógł wsiąść. Minęło kilkanaście minut zanim znaleźliśmy się na miejscu. Nie wierzę! Byliśmy niedaleko polanki, na której 'rozpoczął się' oficjalnie nasz związek.
Przy jeziorze czekał na nas koc i rozrzucone płatki róż. Jeej! Naprawdę się postarał.
- Mam coś dla ciebie - powiedział tajemniczo.
- Ja dla ciebie też - uśmiechnęłam się.
Zayn wręczył mi wisiorek z wygrawerowanym napisem: Z+O= ♥" po czym ja mu dałam sygnet z tymi samymi inicjałami.
Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- To chyba przeznaczenie - powiedziałam.
- Nie chyba, tylko PRAWDZIWE PRZEZNACZENIE.- odparł.
Kilka kropel z nieba spadło na ziemię. Znów ten deszcz. Co do cholery jest z tym Londynem nie tak?!
- Chodźmy - zaproponowałam.
- Nie! Muszę najpierw ci coś powiedzieć. Później nie zdobędę się na odwagę.
Te słowa mnie przeraziły. O co tu chodzi?
- Jesteśmy ze sobą niby tylko rok, a ja wiem, że chcę z tobą spędzić resztę życia. Nie bój się. To nie są oświadczyny. Chociaż nie wiem czy niebawem się na nie nie zdecyduję.. ale wracając do sedna. Chcę abyś ze mną zamieszkała w domu, który kupiłem. - spojrzał na mnie. W jego oczach zobaczyłam strach i ogromną niepewność.
- Ogromnie mnie tym zaskoczyłeś... - zaczęłam niepewnie.
- Po prostu powiedz. Jeśli nie jesteś gotowa to zrozumiem. Ale ja chcę wiedzieć. Proszę.
- Kocham cię i chcę z tobą zamieszkać. Tylko nie wiem co na to moja rodzina...
- Porozmawiamy z nimi. Jeśli się nie zgodzą to damy im czas. na razie bądźmy dobrej mysli.
- Masz rację. I wiesz? Lepszego prezentu nie mogłeś mi sprawić w taki dzień! - uśmiechnęłam się.

<godzinę później.
- chodźmy na górę wysuszyć się - powiedziałam, gdy wreszcie dotarliśmy do mojego domu.
- okej.
- Cześć Zayn! Słuchajcie, zaraz będzie gotowa kolacja, więc zejdzie - uśmiechnęła się Victoria mijając nas.

< 15 minut później>
Zatrzymałam się niepewnie przed drzwiami do jadalni.
- Bądź silna. Cały czas będę stał obok - powiedział Zayn dodając mi otuchy.

Wcale nie było tak źle. Rodzice na początku zaniepokoili się, ale w końcu się zgodzili. Wszystko szło po naszej myśli!


~Zaynsterowaa
~Maliowaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz