sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 7 " W sumie nie jesteś taki zły... "

.. zaczął się do mnie zbliżać...
- Olivia Słońce Ty moje.! Tak bardzo Cię przepraszam za tamto.!
- Zamknij się dupku! … - ucięłam mu i spanikowana wybiegłam. Błąkałam się przez półtorej godziny po ulicach Londynu, gdy nagle ktoś złapał mnie od tyłu za nadgarstek. Zdezorientowana obróciłam się i ujrzałam Oscara. Zaczął mnie przytulać, a ja wkurzona wyrwałam się mu i kopnęłam w kostkę, by zyskać na czasie. Przez dobre 7 min. biegłam na oślep. Odwróciłam się, by spojrzeć czy mój były za mną biegnie. Pewna tego, że nikogo za mną nie ma , skręciłam w lewo i znalazłam się w parku. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam szlochać. Tak po prostu nie kocham go, ale i tak czuję się dotknięta po tym, co mi zrobił.
Po kilkunastu minutach ktoś dosiadł się obok. Nie miałam nawet siły spojrzeć kto to.
- Heej. Co się stało.? – powiedział nieznajomy.
W tej chwili potrzebowałam bliskości, więc mimowolnie się do niego przytuliłam. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu. W końcu oderwałam się od jego torsu.
- Sory za koszulkę – powiedziałam spokojnym, lecz nadal trzęsącym się głosem.
- Nic się nie stało – odrzekł.
Uniosłam wzrok do góry i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że jestem w objęciach samego Zayn’ a Malika. Zatopiłam się na chwilę w jego czekoladowych oczach, a on uśmiechał się tylko przyjaźnie. Przypomniałam sobie wczorajszą sytuacje.
- Przepraszam Cię za to ostatnie zajście w MSC. Źle się wtedy o Ciebie wyraziłam. Nie powinnam Cię oceniać po wyglądzie. Po prostu od zawsze uważałam całe One Direction za pedałów. Jeszcze raz przepraszam. Nie miałam podstaw. Dziękuję Ci, że jesteś teraz przy mnie w tak trudnej chwili dla mnie skoro nawet mnie nie znasz… I wiesz.. Wydajesz się całkiem miły. – uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję. A jeśli chodzi o wczoraj to naprawdę nic nie szkodzi. Przywykłem do tego, że ludzie osądzają mnie po wyglądzie. I mam nadzieję, że dasz mi Cię poznać – popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
- W sumie nie jesteś taki zły. – po raz kolejny się uśmiechnęłam. – może się nawet zgodzę na to ostatnie..
Po kilku minutach nagle zaczął padać deszcz. Ehh… Jeszcze tego brakowało. No cóż, taki urok Londynu.
- Chodź… - zawahał się chwilę
- Olivia – i znowu uśmiech =D
- Masz – dał mi swoją bejsbolówkę. – Chodź teraz ze mną. Nie puszczę Cię teraz samej do domu w taką pogodę – przenocujesz u mnie.
- No dobra, jeśli to nie kłopot…
- Żaden! – krzyknął Zayn.
Udaliśmy się do jego auta i pojechaliśmy w stronę domu Direction. Byłam tak wykończona, że w połowie drogi zasnęłam.
<< Oczami Zayn’a >>
Gdy dojechaliśmy spojrzałem na smacznie śpiącą Olivię. Biedaczka. Zaniosłem ją do mojego pokoju i ułożyłem na łóżku Zszedłem na dół i podbiegł do mnie Niall z dzwoniącym telefonem Livi. Wahałem się, ale w końcu odebrałem połączenie. Dzwoniła jej siostra – Victoria.
<< z perspektywy Vicki >>
Martwiłam się o młodą. Nie ma jej już jakieś 7 godzin. Postanowiłam do niej zadzwonić. Po kilku sygnałach, ku mojemu zdziwieniu odebrał męski głos.
< Rozmowa >
Zayn: Hallo.?
Vicki: Kim jesteś.? Gdzie jest Olivia.?!
Z: Spokojnie, Jestem Zayn Malik, a Olivia jest już bezpieczna.
<Koniec rozmowy>
Kompletnie mnie zatkało. Jakiś koleś przedstawił się nazwiskiem tego z One Direction. Co to miało w ogóle znaczyć „Już bezpieczna” .?
<< Oczami Olivii>>
Obudziłam się w jakimś dziwnym i nieznanym mi miejscu. Spojrzałam na zegar. Była 22:12. No tak… Przecież zasnęłam w samochodzie Zayn’a. Mulat musiał mnie tu przynieść.
Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. W salonie znajdował się cały zespół. Zayn zobaczywszy mnie, skoczył na równe nogi i zapytał jak się czuję.
- Dzięki, już lepiej. – szczerze powiedziałam
- Chodź, przedstawię Cię – uśmiechnął się do mnie zabójczo i zaprowadził do chłopaków. Pierwszy przywitał się Liam, a potem Niall, Harry i Louis. Poszliśmy wszyscy do kuchni, gdzie znajdowała się kolacja przygotowana przez loczka. Oczywiście Nialler jako pierwszy skoczył do stołu. Po kolacji poszłam z Zayn’ em na górę. Usiedliśmy wygodnie na łóżku i on zaczął rozmowę.
- Wiesz, cieszę się, że znowu Cię spotkałem. Tylko błagam! Tym razem bez krytyki. – oboje zaczęliśmy się śmiać.
Naprawdę przepraszam Cię za tamto. Nie lubiłam Cię, ale zmieniłam zdanie. Jesteś całkiem spoko – posłałam mu najszczerszy uśmiech na jaki mnie było stać.
- Spoko. Nie gniewam się. A teraz opowiedz mi, co spowodowało twój smutek.
Streściłam mu całą historię z Oscarem włącznie z zerwaniem i dzisiejszym dniem. Mulat tylko przytulił mnie i zapewnił, że zawsze mogę mu zaufać.
- Chodźmy już spać. Zaraz pożyczę Ci jakieś ubrania od chłopaków. Zayn po chwili przyniósł mi dresowe spodnie Harry’ ego i podał mi swoją ulubioną bluzkę z napisem ”Turn me on”. Poszłam się przebrać i wróciłam do pokoju. Zobaczyłam Zayn’ a, który rozkładał materac na podłodze.
- O już jesteś. Ja dzisiaj śpię na podłodze, a Ty na moim łóżku. – powiedział.
- Nie ma mowy.! – zaprzeczyłam - Nie chcę robić Ci kłopotu. Śpisz za mną, chyba że Ci to przeszkadza.?
- Ale jesteś pewna? Nie chcę żebyś pomyślała sobie coś o mnie…
- Tak, jestem pewna. Tylko bez żadnych takich – przerwałam mu.
 - No raczej. Nie jestem jak każdy facet. – uśmiechnął się do mnie szeroko.
Już po chwili leżeliśmy obok siebie. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, a potem zasnęliśmy.

____________
Dzisiaj troszkę dłużej, ale nie do końca.
Wytrwali doczekają najlepszego.!~<3

Z góry dziękujemy za komentarze ;D

Dziękujemy.!
~Malikowa ♥. xx
~Zaynsterowa ♥. xx
~Niallowa ♥. xx

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz